Kolczyki.
Lubię je tak samo jak wisiorki, bransoletki, czy broszki, a jednak najczęściej szyję właśnie kolczyki.
Dziś w kolorze zieleni, z odrobiną czerni. Wzór już wcześniej się pojawił w innej kolorystyce, lecz i z zielenią im "do bigla", mam nadzieję, że i "do twarzy" będą komuś pasować.
Pomiędzy sutaszowe tasiemki wszyłam łezkę howlitu, turkus, jjadeit, chryzokolę, Fire Polish i drobne koraliki Toho. Ponadto kolczyki ozdobiłam hematytowym kwiateczkiem, a u dołu fasetowany sopelek onyksu.
Mimo, iż zieleń raczej z wiosną się kojarzy, to dla mnie są one w sam raz i na jesień.
Luuuubię zieleń, a Wy ?
Śliczne kolczyki, od razu skojarzyły mi się z lianami w takiej zielonej puszczy!;)
OdpowiedzUsuńTakie soczyste!!! Piękna zieleń i piękne kolczyki.
OdpowiedzUsuńZielono, ach zielono ;)) Piękny kolor i cudne kolczyki!
OdpowiedzUsuńNadzieja......tak właśnie kojarzą mi się te Cudeńka :) Niezmiennie podziwiam Pani poczynania z klorami. Są cudowne!
OdpowiedzUsuńBoskie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne! I takie pełne życia! Jesienią w kolorystyce przeważają brązy, rudości, a jeżeli zieleń, to taka raczej "zgniła". Sama bardzo je lubię, ale to takie pójście z prądem, czy raczej z tym, co za oknem. A może lepiej tak jak Ty? Powrócić do wiosny, czy lata, to może ta zbliżająca się szaruga nie byłaby tak straszna? Chyba też zrobię sobie coś "nie na czasie", ale za to dla podniesienia na duchu. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńTak, jestem za tym, by przełamać nadchodzącą jesien czymś "nie na czasie". Fajniie że wywołały pozytywne skojarzenia. Dziękuję za każde miłe słowo. POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuń