Od pierwszego spojrzenia wiedziałam że uszyję z ich udziałem "coś dżinsowego".
Tak też się stało. Powstały kolczyki, potem drugie, i jeszcze, i coś i... Tak, tak to u mnie bywa. Szyję bez opamiętania pozostawiając ostatnie prace wykończeniowe i obzdjęciowanie bliżej nie określonej przyszłości. Zwierzyłam się córce z mojej paskudnej wady, bo niewątpliwie jest to wada, która czuję jak mi ciąży. Tym gorzej dla mnie, że zdaję sobie sprawę z tego faktu - zaległości się piętrzą a ja gnam nie kończąc rozpoczętego.
Tak więc w nadziei, że słowo wypowiedziane na głos i to jeszcze przed kimś nabiera większej mocy, obiecałam (głównie sobie) że będę już wszystko robić po kolei, tak jak się należy. Zaczynam od teraz.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że zwierzyłam się nie tylko córce, ale i Wam w tej chwili. Hej czytający te słowa, staliście się mymi powiernikami - ups.
Wracając do ad remu, pozostało mi teraz tylko resztę uszytych biżutów (chciałam napisać wykończyć, ale żle mi się skojarzyło - zwłaszcza po lekturze u Bluefairy ) wypieścić. Strona pierwsza, ta reprezentacyjna jest już gotowa u wszystkich, zaniecham więc (tylko na chwilę) szycia nowych i podopieszczam strony drugie - jak wiemy równie ważne, i będę wrzucać na bloga. Ciekawam okrutnie, czy ktoś poprze moje zapędy i powie, że takie wariacje na jeden temat mają sens.
Tymczasem zaś przedstawiam pierwsze z kolekcji.
Kolczyki JEANS 01
Jak już wspomniałam, zaczęło się od Super Duo, ponadto użyłam fioletowych jadeitów, kuleczki Nocy Kairu, oraz Toho mieniących się kolorkiem dżinsowym.