Tytuł w zasadzie zawiera wszystko, co można napisać o tej biżuterii.
Dodam może jeszcze, że uszyłam ją jesienią. Był to mocno popielaty etap mojej twórczości, lecz blog wyglądałby bardzo monotonnie gdybym opublikowała wszystkie prace na raz. Postanowiłam wówczas serwować je z umiarem, co jakiś czas i będę jedynie wspominać za każdym razem, że to twórczość jesienna.
Po mocno czerwonym etui nadszedł więc (myślę że odpowiedni) czas na stonowaną szarość.
Miłej i spokojnej niedzieli Wam życzę.
Dla mnie szarości nigdy za wiele! Śliczny jest!
OdpowiedzUsuńPierwsze skojarzenie jak je zobaczyłam to ważka;) Śliczne i stylowe;)
OdpowiedzUsuńbardzo piękna i wyjątkowa biżuteria
OdpowiedzUsuńPiękny komplet, klasyka!:)
OdpowiedzUsuńSzarość zawsze w cenie, zwłaszcza w tak pięknym wydaniu!
OdpowiedzUsuńCiekawe, skąd jesienią wzięły Ci się te szarości? Czyżby tęsknota za zimą? A komplet przepiękny!!! Za każdym razem przyglądam się tym Twoim sutaszkom szukając jakichś nierówności, przymarszczeń i... nic! Absolutnie nic! Jesienią próbowałam sutaszu pod okiem Izziland i niewiele mi z tego wyszło. Dlatego naprawdę potrafię docenić Twój Kunszt!!! Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńDziękuję wam wszystkim za słowa uznania. Było szaro i popielato ponieważ takie było zapotrzebowanie, ale nie bede kryć, że to prawo serii. Jak już się uczepię koloru to molestuję go do znudzenia. Ten jednak jakoś znudzić mi się nie może. A jak wychodzi krzywo, bo bywa i tak, to pruję.
Usuń